Jak krakać, to tylko w stadzie!

„When in Rome, do as the Romans do” - grzmi angielskie przysłowie, które z języka Szekspira, na język Mickiewicza przetłumaczyć można jako: „jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jaki one”. Ta prosta prawda życiowa ma pokrycie nie tylko w codziennej rzeczywistości. Teza traktująca o zbawiennych korzyściach dostosowania się do ogółu stada sprawdza się także w przypadku nauki języka angielskiego. I to jak!

Coraz większa popularnością cieszy się nauka angielskiego za granicą. Najchętniej, z takich propozycji korzystają osoby młode (uczniowie, studenci lub niedawni absolwenci), które wybierają najczęściej obozy językowe, wczasy językowe i kilkumiesięczne kursy angielskiego w USA lub w Anglii. W czym tkwi sekret popularności i skuteczności takich propozycji? Ano w osławionym przysłowiem krakaniu...

Kurs języka angielskiego za granicą jest bezwzględnie najbardziej efektywną metodą nauczania, dzięki której poznajemy nie tylko teorię, ale i zyskujemy najważniejszą w procesie poznawania „obcej mowy” praktykę. Zasady gramatyki, słownictwo, akcent – te aspekty w nauce języka są oczywiście bardzo istotne i tak, jak w przypadku innych metod czy szkoleń, także stanowią podstawę  zagranicznych kursów. Jednak w odróżnieniu od stacjonarnych programów – przebywając w Anglii czy w Stanach Zjednoczonych poznajemy język w jego naturalnym środowisku, od strony tak mocno praktycznej, jak to tylko możliwe. A to wszystko przez fakt, że na angielski jesteśmy tam skazani i wrzuceni na głęboką wodę musimy – po prostu – zacząć „speakować” kosztem wyssanego z mlekiem matki „mówienia”.

W ramach zagranicznych obozów, szkoleń czy takich też kursów języka angielskiego – nasze umiejętności wychodzą daleko poza salę lekcyjną czy aulę wykładową, a wyreżyserowane zwykle przez nauczyciela scenki dialogowe ćwiczymy nie w trakcie ustawowych, trwających kilka kwadransów zajęć, ale na każdym kroku – zamawiając obiad w restauracji, rezerwując pokój w hotelu czy tankując samochód na stacji benzynowej. Przy okazji, poznajemy z autopsji konkretną kulturę – także kulturę praktycznego języka. A tego nie nauczymy się z żadnego podręcznika czy w ramach żadnych, stacjonarnych zajęć lingwistycznych. Bo „to” - czyli wszechstronną wiedzę o języku, o słowie, o kolokwializmach i praktycznej ewolucji mowy – da nam tylko „krakanie” w stadzie innych „speakujących”.

Udostępnij to